Czyli faworyci na wiosnę 2017.
W ubiegłym tygodniu wspaniale pomogłyście mi i doradziłyście w kwestii pielęgnacji włosów. Teraz moja kolej na odwdzięczenie się i przedstawienie Wam moich ulubionych kosmetyków – być może taka recenzja okaże się przydatna, ale też nie ukrywam, że znowu liczę na mnóstwo nowych i ciekawych informacji od Was 🙂
Na pierwszy ogień niech pójdą korektory pod oczy i moi faworyci w tej dziedzinie.
Problem zasinień i worków pod oczami dotyczy każdej z nas. Korektorom poświęciłam kiedyś cały odcinek transmisji live, więc zanim polecicie do sklepu myślę, że warto zapoznać się z korektorowym know-how: TUTAJ LINK.
Ostatnio używam głównie dwóch korektorów pod oczy:
- BOBBI BROWN INTENSIVE SKIN SERUM CORRECTOR (mój ulubiony odcień – Light Bisque). Cenię te korektory ze względu na ich kolorystykę – znajdziemy tu dużo odcieni różu i brzoskwini, idealnie kryjących niebieskawe zasinienia. Najbardziej lubię nakładać go pędzelkiem, ewentualnie małym Beauty Blenderem, ale nałożony palcami też ładnie się rozprowadzi. Daje delikatne, satynowe wykończenie, jest dobrze kryjący, ale raczej nie zbiera się w załamaniach powieki. Jeżeli chodzi o skład, producent zachwala właściwości wyciągu z korzenia indyjskiej miry (Mukul Myrrh Tree Root Extract) który ma właściwości silnie regenerujące i ujędrniające skórę. Poszukałam informacji o tej roślinie w internecie, i po moich poszukiwaniach wiem, że: drzewo mukul ma swoją powszechnie używaną nazwę Guggul, a jego żywica ma szerokie zastosowanie w medycynie ajurwedyjskiej ze względu na swoje właściwości oczyszczające i detoksykujące. Żywica guggul sprawdzi sie również w przypadku cery trądzikowej (likwiduje stany zapalne). Nie znalazłam żadnej wiadomości o właściwościach korzenia, więc pozostaje mi ufać opisowi kosmetyku ze strony. Drugi magiczny składnik, wyciąg z grzyba Cordyceps , według opisu „mocno energetyzuje” – i to też postanowiłam sprawdzić. I powiem Wam, że ta lektura była naprawdę ciekawa – Cordyceps w Polsce znany jest bardziej jako maczużnik, znaleźć go można w Tybecie, a jego ceny osiągają zawrotną cenę 10000 dolarów za kilogram. Jest wyjątkowy ze względu na swój sposób odżywiania i miejsce zamieszkania – atakuje gąsienice, żywi się nimi i w miarę wzrostu zabija, a resztki takiej gąsienicy stają się jego domem, stąd tez jego specyficzny wygląd. Sam grzyb jest ceniony za właściwości lecznicze, poprawia siłę witalną, stosuje się go jako afrodyzjak, jeżeli chodzi o właściwości anti-ageing to znalazłam informację, że pomaga tlenowi wchłaniać się do komórek – i teraz zapytanie do znawców w tej dziedzinie: czy to jest możliwe? A jeżeli tak, to czy to działa „od wewnątrz”, czy w „od zewnątrz” też?
plusy: kolorystyka i krycie (w szczególności jeśli borykacie się z niebieskawo-szarymi zasinieniami), ładne wykończenie, nie wysusza skóry, ma przyjemną konsystencję, pielęgnuje skórę pod oczami (zmniejszone zasinienie), nie zasycha szybko i dobrze się rozprowadza.
minusy: cena w stosunku do pojemności (195 zł7ml), ale rozumiem, że grzyb maczużnik.
- HELENA RUBINSTEIN MAGIC CONCEALER ( mój odcień – 02 Moyen) . Tu mamy królową wsród korektorów pod oczy. Wszystko w tym produkcie mi odpowiada – kolor, sposób rozprowadzenia, krycie, efekt, jaki daje na skórze, jego właściwości pielęgnujące i super wydajność. Najlepiej nakłada się go palcem, a im mniej nałożymy, tym lepszy efekt. Skład chełpi się posiadaniem mikrocząsteczek pereł i rumianku. Rumianku działanie znam, a co te perły? Znalazłam informację, że masa perłowa zapewnia skórze nawilżenie i ma działanie rozjaśniające przebarwienia, i tutaj cytuję: „Zawarte w muszli glikoproteiny z aminokwasów pozwalają komórkom na regeneracje i odnowę. Po zastosowaniu preparatów z perłą cera wygładza się i napina”. Ok, mam to.
plusy: konsystencja, nieprawdopodobna wydajność (15ml!), łatwa aplikacja, świetny efekt, pielęgnuje skórę pod oczami, nie wysusza, nie zbiera się w załamaniach, ładnie kryje (ale raczej fioletowawo-czerwonawe zasinienia), pięknie rozjaśnia cienie
minusy: mały wybór kolorów (tylko 3 – nr 1 jest porcelanowy, lekko różowawy, nr 2 bardziej żółty, nr 3 nie testowałam), dość łatwo przegiąć z wyciskaniem produktu na dłoń
Te dwa korektory są ze mną juz od jakiegoś czasu, i póki co w kategorii korektorów kryjących, ale nie ciężkich nie znalazłam nic, co byłoby lepsze. Ciekawa jestem natomiast, jakie są Wasze problemy ze skórą pod oczami, na co najbardziej zwracacie uwagę przy wyborze korektora, i które polecacie.
Czekam na Wasze opinie, polecane przez Was produkty, na Wasze zdanie!
Do zobaczenia niedługo,
M.
Ja uwielbiam mineralny korektor Maca 😀 Duży wybór kolorów, pięknie rozświetla, jest lekki. Krycie można budować 🙂 Dla mnie ma same plusy. Lubię też Pro longwear, ale na codzień jest zdecydowanie za ciężki. Z tańszych opcji całkiem ok jest korektor pod oczy Inglota, ale tutaj gama kolorystyczna jest dość mocno ograniczona.
Czaję się na korektor Narsa, Helenę no i popularny w internecie ostatnio Tarte, ale niestety nie jest dostępny w Polsce 🙁
Na Narsa ja też zacieram rączki! Pro longwear mam wrażenie, że wysusza skórę pod oczami i uwypukla zmarszczki – ale kryje jak żaden inny! Czasem nakładam go tylko punktowo na problematyczne miejsca, a resztę traktuję Heleną 🙂
A czy on się nadaje do skóry przetłuszczającej się i dla osób z bardzo wrażliwimi oczami?
Który? Jeżeli chodzi o skórę przetłuszczającą się – nasza skóra pod oczami różni się od skóry na twarzy (np praktycznie nie ma tam gruczołów łojowych a podściółka tłuszczowa jest bardzo cienka) – więc trochę trudno mi wyobrazić sobie przetłuszczającą się skórę pod oczami, a właśnie tam lądują wspomniane korektory 🙂 co do skóry wrażliwej – tutaj bardzo trudno przewidzieć. Oba te produkty nie są hipoalergiczne, więc ryzyko na pewno istnieje. Mnie nie uczuliły, ale ja raczej nie uczulam się na kosmetyki. Z kolei znam kilka „wrażliwców, które przerzuciły się na kosmetyki mineralne i są całkiem zadowolone 🙂
Nie miałam przyjemności testować żadnego z nich ale mój ulubiony to Estee Lauder double wear. Niestety skończył mi się jakiś czas temu i chyba będę musiała się znowu na niego skusić, bo te korektory które mam obecnie nie są takie fajne 🙂
Ja do Double Wear’a mam lekki dystans – według mnie trochę przesusza skórę i zatyka pory. Ale testowałam tylko podkład, być może korektor ma inne właściwości 🙂